Recenzja filmu

Gwałt na wojnie (2009)
Ilse van Velzen
Femke van Velzen

Brutalne ofiary

Z "Gwałtu na wojnie" tak naprawdę nie dowiemy się zbyt wiele o tym, dlaczego właśnie gwałt jest tak powszechnie stosowaną bronią. Wiele osób o tym w filmie mówi, ale są to w zasadzie komunały.
Kongo to jeden z tych krajów afrykańskich, który od lat wykrwawia się w kolejnych wojnach domowych. Ich ofiarami padają głównie cywile, a jedynym ratunkiem zdaje się wstąpienie do którejś z 60 zbrojnych grup. Jednak bycie żołnierzem nie chroni przed traumą. Zmuszeni do zabijania, rabunku i gwałtu albo zamieniają się w pozbawione uczuć maszyny do zabijania, albo też stają się wrakami ludzi, których przygniata do ziemi poczucie winy. I właśnie o tym aspekcie domowego konfliktu opowiadają autorki dokumentu "Gwałt na wojnie".

Po seansie reżyserki Femke van Velzen i Ilse van Velzen opowiadały, jak to ich celem była próba pokazania problem gwałtu z szerszej perspektywy. Nie chciały koncentrować się na ofiarach, tłumacząc się tym, że choć pomoc zgwałconym kobietom jest niezbędna, nie rozwiązuje ona problemu. Wręcz przeciwnie, liczba gwałtów w Kongo rośnie, choć liczba konfliktów zbrojnych maleje. Wynika to z faktu przenikania byłych żołnierzy z powrotem do świata cywilów. Ta szersza perspektywa nie do końca im się udała. Z "Gwałtu na wojnie" tak naprawdę nie dowiemy się zbyt wiele o tym, dlaczego właśnie gwałt jest tak powszechnie stosowaną bronią. Wiele osób o tym w filmie mówi, ale są to w zasadzie komunały.

Autorkom dokumentu udało się jednak pokazać całą beznadziejność sytuacji, w jakiej znajdują się sprawcy. Film wyraźnie pokazuje brak jakichkolwiek mechanizmów pomocy. Prawie wszyscy gwałciciele w tym filmie, nawet ci, którzy mają wyrzuty sumienia, wciąż odczuwają impulsy do gwałtu. Jedni przyznają się do nich wprost, inni nie, ale widać to w ich zachowaniu, w mowie ciała, kiedy opowiadają o swojej przeszłości. W filmie jedynymi, którzy mogą sobie z tym poradzić, są osoby o silnych charakterach, którzy utrzymają impulsy pod kontrolą. Inni muszą faszerować się lekami.

Problemem jest też stosunek rodzin do zgwałconych kobiet. Odrzucenie jest powszechne. W tej sytuacji kobieta może czuć się za szczęściarę, jeśli gwałciciel zatrzyma ją jako swoją żonę. Gwałt jako oświadczyny/zaślubiny jest czymś powszechnym w Kongo. To przerażające i dopóki to się nie zmieni, dopóty ofiary gwałtu zarówna gwałciciele jak gwałcone kobiety nie mają szans na wyjście z traumy.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones